Klimatyczne, ciepłe miejsce o każdej porze dnia i nocy. Nie pozostało tu już wiele z wcześniej uprawianych roślin i ziół, choć te drugie, korzystając z okazji, rozrosły się i teraz, tworząc spore krzaczki, roznoszą w środku przyjemny, świeży zapach, który jednak potrafi przytłoczyć w pierwszej chwili. W jednej ze szklarni brak jest kilku szkieł, dlatego też ciepło nie trzyma się tam tak, jak w drugiej, w której to nawet w środku zimy, panuje plusowa temperatura. Wiecznie zielona trawa, zasilana samoczynnie przez podziemne rzeki, dzikie już zioła w najlepsze rozwijają się tutaj, niewzruszone upałem, wiatrem, mrozem, czy szkodnikami. Budynki szklarni znalazły swoje miejsce między kilkoma rzędami starych jabłoni i winogron, które, owocując ubogo, dają sporo cienia, nie zasłaniając jednak dostępu światła od strony dachu. Szkło w dużej mierze niweluje także hałas, więc, jeśli zaistniałaby potrzeba wyrzucenia z siebie wszelkich trosk i zmartwień w sposób z lekka uwłaczający, będzie idealnym miejscem skruchy i pokuty. Byleby nie stłuc szyb. Trzeba dbać o wspólne dobro, prawda?